Dobrze jest widzieć, że
coś nowego powoli przyjmuje się w naszym małym Barlinku. W minioną sobotę za
punkt honoru postawiłem sobie pójście na pierwszy mecz futbolu amerykańskiego
na naszej ziemi. Drużyna gospodarzy – Ułani Barlinek – podejmowała w spotkaniu
sparingowym zespół Miners Krause Wałbrzych.
Swoje wrażenia i przemyślenia z tego wydarzenia przedstawiam w tym
tekście.
Przed rozpoczęciem
zastanawiałem się, w jakiej formie to przedstawić. Suche teksty informacyjne
wolę jednak zostawić lokalnym mediom – które się specjalnie nie wysiliły w
opisie tego spotkania, ale mniejsza o to. Postanowiłem nadać temu charakter
swobodnego felietonu, w którym będę mógł wrzucić kilka słów własnych.
Rozsiądźcie się w fotelach, zapnijcie pasy i startujemy.
W ramach przypomnienia,
barlineccy Ułani dopiero raczkują w tym sporcie. Sparing z Miners był ich
pierwszym meczem, więc nie powinna dziwić przegrana. Nawet tak wysoka, bo aż 8:60.
Warto zauważyć, że standardowo kwarty w ósemkach mają po osiem minut. Podczas
sparingu każda z nich trwała o dwie minuty dłużej.
13 maja, przy
najlepszej od kilku dni aurze, na Euroboisku im. Alfreda Pluszczyka odbył się mecz
towarzyski, wokół którego kręci się ten tekst. Jak przy walce Joshua-Klitshko,
tak i tutaj stawiałem sobie za punkt honoru zobaczenie tego widowiska. Jako że
z chłopakami się znam w jako takim stopniu, to znałem przybliżoną liczbę graczy
zdolnych do wyjścia na murawę. Gdy zobaczyłem liczbę zawodników Miners,
oniemiałem. Dosłownie. Ponad czterdziestu chłopa stojących po drugiej stronie
boiska robiło wrażenie. Szczególnie przy o wiele szczuplejszej kadrze
gospodarzy.
O samym miejscu
rozgrywanego spotkania warto również napisać kilka słów. Szkoda, że w sytuacji,
gdzie oprócz klubu może zyskać miasto, nie jest to wykorzystywane. Na pole
sportowej bitwy jest wyznaczany orlik w lesie, niestety. Mamy – jak na
małomiejskie warunki – świetny stadion, na którym grają jedynie piłkarze nożni.
Podobno powodem była obawa przed zniszczeniem murawy. Doprawdy? Podczas
„haratania w gałę” murawa nie zostanie uszkodzona, na pewno. Wtedy każdy by
miał dobry widok na spotkanie, na dodatek z jednej perspektywy, zamiast szukać
odpowiedniego punktu widokowego na wzgórzach. A i do strefy gastronomicznej
wciąż by pewnie było blisko.
W jednym z lokalnych
tekstów widziałem zarzut dotyczący braku zabezpieczenia medycznego. To samo
zasłyszałem od kilku osób oglądających ten sparing. Wytłumaczę to w sposób
bardzo prosty – to kosztuje. Wiąże się z tym jeszcze jedna informacja – grono sponsorów
Ułanów grało przeciwko wałbrzyszanom. Tak, chłopaki są na chwilę obecną
jedynymi sponsorami swojego zespołu. Dobrze, że udało się zorganizować
fizjoterapeutę i pielęgniarkę.
Pamiętam, że przed
rozpoczęciem tego spotkania zdążyłem założyć się ze znajomym, czy Ułani dadzą
radę zdobyć jakieś punkty. Jak widać po ostatecznym wyniku, udało im się to.
Pierwsze 6 punktów zostało wpisanych na konto
lokalnej drużyny za sprawą Adriana Antosiewicza, który zdobył je po akcji rzutowej
od rozgrywającego – Pawła Łuby – przyłożeniem w pierwszej kwarcie spotkania.
Kolejne 2 punkty zdobył Omar Saleh łapiąc
rozgrywającego drużyny przeciwnej w ich własnym polu punktowym.
Futbol
amerykański ma to do siebie, że jest grą ryzykowną i momentami brutalną. Pomimo
spotkania o charakterze towarzyskim, zawodnicy nie grali na pół gwizdka. Obie
strony atakowały i broniły w sposób zdecydowany, czego dowodem były urazy, a
nawet poważne kontuzje zawodników.
Pierwszy duży problem
pojawił się, gdy na murawę padł zawodnik gospodarzy, Eryk Egier. Ułana
odwieziono do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego skręcenie kolana. Eryk został
wypisany do domu po kilku godzinach. Po akcji, w której został wykluczony
zawodnik Miners Krause Wałbrzych – Tomasz Stańczyk – było potrzebne wezwanie
karetki. Jeszcze zanim ta zdążyła odjechać z Euroboiska, doszło do
wyeliminowania kolejnego gracza z Barlinka. Mateusz Tor został powalony na
murawę z uszkodzoną nogą. Było to pod koniec meczu, więc jest wielce
prawdopodobnym, że gdyby grano ośmiominutowe kwarty, to do kontuzjowania tego
zawodnika by nie doszło. Mateuszowi nastawiono biodro bez konieczności
operowania go, a gracza wypuszczono ze szpitala po trzech dniach. Ułani są
twardymi chłopakami, więc zapowiedzieli już chęć powrotu do treningów z
zespołem przy starcie sezonu. Panowie, zdrowia!
Warto zauważyć, jak
dużym szacunkiem darzą się drużyny będące na boisku, gdy jeden z zawodników nie
jest w stanie dalej brać czynnego udziału w meczu. Zawodnicy obu drużyn w
charakterystyczny sposób klękają wtedy na jedno kolano, okazując respekt tej
osobie.
Ułani przegrali,
trudno. Nie można oczekiwać cudów po drużynie, która rozgrywa pierwszy mecz w
życiu. Na dodatek, gdy wychodzi na przeciwnika mającego za sobą sporo
doświadczenia. Wałbrzyszanie dali barlineckiej drużynie lekcję, z której ci
powinni wyciągnąć jak najwięcej. Ambicja musiała ustąpić doświadczeniu i
przewadze w rotacji zawodników.
W mojej opinii, w tym
wszystkim najwięcej wygrała sama dyscyplina sportowa. Podczas spotkania i tuż
po jego zakończeniu, ludzie byli bardzo zadowoleni. W podobnym tonie były
komentarze na jednym z lokalnych serwisów internetowych. Liczę na to, że za
tymi głosami ruszy też chęć do wsparcia drużyny, bo ta na chwilę obecną liczy
tylko na siebie. Ułani, do boju!
Ułani pokazaliście serce do walki i super gościnność! Dziękuje za ten sprawdzian! Bądźcie nieustępliwi w dążeniu do celu, a i przychylność lokalnych władz przyjdzie z czasem.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że już w tym roku spotkamy się w lidze!!!
Raz dwa trzy UŁANI!!! Raz dwa trzy KIBICE!!! Raz dwa trzy MINERS!!!