Bitamina - Kawalerka Recenzja #3

Umówmy się, w czasach streamingu, twojej tuby, dźwiękowej chmury i innych, jesteśmy zalewani muzyką średniej jakości. Żeby nie powiedzieć, że słabej. Dlatego bardzo cenię sobie momenty, w których to mam okazję coś odkryć. Albo dostać pocztą pantoflową. W ten pierwszy sposób natrafiłem na Sonar, o którym to jeszcze opowiem za jakiś czas. Drugą metodą dotarłem do Bitaminy.
Już na samym początku chcę podziękować każdej osobie, przez którą okładka „Kawalerki” łypała na mnie podczas scrollowania na Facebooku. Dobra, dość prywaty, do roboty. Głupio mi, gdy słucham album pierwszy raz ponad miesiąc po jego premierze, bo najczęściej ogarniam materiał najpóźniej dzień po.
Jakość, quality, czy inny zamiennik językowy, tak można określić „Kawalerkę”. W każdym utworze nie ma miejsca na zbędne zabiegi, wszystko ze sobą współgra. Harmonia pomiędzy warstwą dźwiękową i tekstową ujęła mnie od pierwszych chwil obcowania z albumem. Właśnie w warstwie muzycznej dzieją się rzeczy, które powinny zadowolić zwolenników żywych instrumentów. Mamy do czynienia z gitarami, żywym basem, masą jazzu, hip-hopem i kopalnią sampli. Chcecie wychwycić wszystkie smaczki, to sami wyruszcie w podróż po tytułowych kilkunastu metrach niewielkiego mieszkania.
Napisałem już o tym, jak wszystko ze sobą się komponuje. Powtórzę to jeszcze raz, tym razem dodając kwestię skitów. Jak najczęściej powodują u mnie chęć skipowania (jak na debiucie Tory’ego Laneza podczas późniejszych odsłuchów), tak tutaj są przyjemnym dopełnieniem. Wokal Vita, nieoczywisty i unikalny, swobodnie pływa po rzekach podkładów.
Album broni się poziomem tekstów. Jak pławiłem się nad muzyką, tak można spokojnie stwierdzić, że wartość słów słyszanych na Kawalerce jest jeszcze większa. Raczej jestem o kilka lat młodszy od autorów płyty, ale w jakimś stopniu tematyka nie jest mi obca. Może za kilka lat, gdy sam podejdę pod trzeci krzyżyk, jeszcze lepiej zrozumiem kawalerkowe tematy. Mamy do czynienia z dużą dawką różnorakich emocji. Rzadko coś pod tym względem robi na mnie wrażenie. A same teksty najłatwiej określić jako piękno prostoty.
Charakter całego materiału spokojnie może opisać wers "Nie pytaj czy pamiętam o podatku / Dbam o to, by nie pozostawić spadku". „Kawalerka” to opowieść o wkraczaniu w życie osoby dorosłej, nowych realiach i zderzeniu z nową gamą problemów. Tu już nie ma czasu na kontakt z używkami i spotkania w dziwnym towarzystwie. Od progu kłaniają się podatki, miłość, obawy i przyszłość pełna niespodzianek.
Postaram się zakończyć swój wywód zwięźle. Prosto, ale nie prostacko. Dobrze na każdą pogodę, każdy humor, stan emocjonalny. Co więcej, z magicznym elementem replay value. I to nie takim malutkim. Posłuchacie, a będziecie mieli problem z oderwaniem się. Panom kibicuję bardzo mocno, licząc na przebicie się do jak największej liczby odbiorców.

Komentarze