Joey Bada$$ - ALL-AMERIKKKAN BADA$$ Recenzja #2


Przyszło mi czekać dwa lata na kolejny album Złodupca. Po świetnym „B4.DA.$$” nadeszło „ALL-AMERIKKKAN BADA$$”. Czy oczekiwanie się opłaciło?
Zaczynając od samego tytułu, wydaje mi się, że Joey mocno inspirował się wydanym w 1990 roku „Amerikkka’s Most Wanted” Ice Cube’a. Nie jest to czymś złym. Na swoim albumie porusza tematy trudne, a będąc głosem amerykańskiej społeczności – w szczególności tej biedniejszej, takiego gorszego sortu – mówi o problemach natury społeczno-politycznej takich jak dyskryminacja na tle rasowym.
Trzeba powiedzieć jedno: To nie jest ten sam Bada$$, co na albumie z 2015 roku i wcześniejszych. Można pokusić się o stwierdzenie, że „B4.DA.$$” było materiałem od chłopca, a „ALL-AMERIKKKAN BADA$$” to produkcja mężczyzny. Joey dorósł jako człowiek i artysta, co jest zauważalne od pierwszych linijek rzucanych na cofające do lat 90’ bity.
Właśnie te podkłady, momentami pełne brudu i surowości innym razem wypełnione ciepłem i luzem, w połączeniu z wokalem reprezentanta Pro Ery wywołują opad szczęki. Bada$$ mógłby równie dobrze urodzić się w czasach Biggiego, Nasa i 2Paca, i daję sobie uciąć rękę, że by stał z nimi na równi. Przez 48 minut trwania albumu nie słyszymy tylko gospodarza. Swoje cegiełki do tego projektu dołożyli tacy ludzie: Schoolboy Q, Kyk Caution, Kirk Knight, Meechy Darko, Styles P, Chronixx i J.Cole.
Bada$$ nie stoi w miejscu ze swoimi umiejętnościami. Wciąż czuć jego chęć rozwoju, co potwierdzają różne warianty flow, kombinowanie z brzmieniem wokalu, czy podśpiewywanie. Potwierdził to pierwszy singiel, czyli „Devastated”. Początkowo nie potrafiłem się do tego przekonać, bo to najbardziej radiowy numer od tego rapera, jaki jest na tej płycie. Po osłuchaniu się z całą płytą, to naprawdę przyjemna odskocznia, która mocno się wkręca. No i jest to wykręcający największe wyświetlenia singiel w dorobku tego pana.
Jak zaznaczyłem na początku, Joey Bada$$ poczuwa się do bycia głosem uciśnionego ludu Ameryki. Wykorzystując swoją pozycję mówi głosami niesłyszanych, stając się reprezentantem sprawy większej niż on sam. A mówi dużo o sprawach, które mainstream chce zamiatać pod dywan, czyli dyskryminacjach, brutalności stróżów prawa, czy nasilającym się rasizmie.
Wydawać by się mogło, że to już idealny album. Są jednak lekkie niedociągnięcia. Momentami chciałoby się, żeby nawijka była bardziej bezpośrednia, przepełniona gniewem i mieszająca z błotem cały rząd, któremu się obrywa wielokrotnie na tym albumie. Brakuje tej kropki nad i, czyli bezkompromisowości rodem z wściekłych tekstów wspomnianego Ice Cube’a.
Nie zmienia to faktu, że mamy kolejny poziom ewolucji Bada$$a jako artysty. W zalewie mumble-rapu, takie albumy są jak kopniak w tyłek, zmuszający do przebudzenia się. „ALL_AMERIKKAN BADA$$” jest gorzką pigułką w zalewie słodkiej muzyki. Czy jest to muzyka, z którą może utożsamiać się każdy? Wydaje mi się, że tak.

Komentarze